środa, 14 sierpnia 2013

Nowy rozdział w życiu

Witam.
Szefowa Marzenka poprosiła mnie bym troszkę dla Was popisała. Dlaczego? Już opowiadam.
Jestem matką. Jestem żoną. Jestem kobietą. Jestem przy kości.... nie. Jestem dość mocno puszysta. I mieszkam w Wiedniu.
Myślę, że pisanie ile dokładnie ważę ani mnie nie poprawiło by humoru, ani Wam. Moje BMI to 49. Kto interesuje się odchudzaniem to wie, że to dużo za dużo
Zdecydowałam się na radykalne zmiany. Pisząc radykalne nie myślę tu wcale o "Diecie-Kacie". O operacji zmniejszenia żołądka.
Mimo, iż z zawodu jestem technikiem żywienia, w praktyce wygląda to jak zawsze - niepraktykująca.  Złamałam dokładnie wszystkie zasady, które wpajali mi przez 4 lata szkoły- efekty widać dziś. Może kiedyś odważę się wkleić Wam zdjęcie przed i po. Na dzień dzisiejszy nie jestem na to gotowa ;)

Decyzja o operacji jest przemyślana. Kiedy sięgnę pamięcią ponad rok temu miałam taki przebłysk w głowie. Zabijałam go myśląc po cichu " E nie - mnie jest nie potrzebna. To nie dla mnie. Dam sobie radę sama" Jednak nie dałam. Dieta Dukana, picie wody przed posiłkiem, ocet jabłkowy (blech) i wiele innych... Wszystko pomogło - chwilowo. Waga spadła 10kg - kochany efekt jojo oddał 20 kg. Znacie to? :)
Albo to, że gdy myślicie, że jedliście zdrowo, mało, ogólnie cacy, wchodzicie zadowoleni na wagę a tu waga stoi jak stała... a nawet coś lekko przybyło.

W kolejnych postach nie będę się mądrzyć apropo zasad żywieniowych – nie jestem dobrym autorytetem, a moja profesorka jeśli już nie żyje to się w grobie przewraca ;) Moje wpisy będą o walce przede wszystkim ze sobą, walce z moją wagą. Opowiem Wam o badaniach potrzebnych do „mojej” operacji… i jak to przejść i nie zwariować.

Pozdrawiam – Matylda ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz